sobota, 26 listopada 2011

Weekend'owo .

Siema ;P .

W czwartek była dyskoteka. Z Anetą i Agnieszką wytrwałyśmy do końca. Cały czas tańczyłyśmy , było zajebiście ;D. Tyle, że Duśki nie było ;< . A i miałyśmy nie odzywać się do chłopaków - zamiast tańczyć to podpierali ściany ; O.
W piątek chodziłam półprzytomna... Na pierwszej lekcji praktycznie spałam. ;) Następne dwie - matma ;/ . Potem filharmonia, były tańce ludowe, najlepszy góralski - wszyscy się brechtali . ;D No i o 16 trening , przed którym ciekawe spotkanie w parku ze 'znajomymi' hahahaah .

Wczoraj (25.11) był Dzień Pluszowego Misia :D

___________________________________________________

Idzie pewien Arab z żoną po pustyni, mąż oczywiście siedzi na wielbłądzie, a żona dźwiga za nim toboły. Maszerują tak dobre 2 tygodnie i w pewnej chwili mąż mówi do żony:
- Żono ty moja, idź do domu i przynieś mi linijkę i ołówek.
- Ależ mężu... Po co ci to? Do domu jest 2 tygodnie drogi.
- Nie dyskutuj ze mną. Idź do domu po to, o co prosiłem.
Żona posłusznie powędrowała do domu, a po 4 tygodniach w końcu dotarła do męża i mówi:
- Tu masz, mężu mój, ołówek i linijkę, o które mnie prosiłeś.
- Dobrze, a teraz, żono moja, narysuj mi na plecach szachownicę.
- Szachownicę? Ale po co?
- Nie dyskutuj, tylko rysuj.
Żona znów posłusznie narysowała na jego plecach szachownicę i mąż ponownie powiedział:
- Bardzo dobrze. A teraz podrap mnie w B7.

Pozdro.
Kaśka & Duśka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz